Spis utworów:
1. Absolutnie
2. Jesteśmy na wczasach
3. Żorżyk (giatrzysta basowy)
4. Niedziela na Głównym
5. W co się bawić
6. Światowe życie
7. Ballada o dzikim zachodzie
8. Przyjdzie walce i wyrówna
9. Róbmy swoje '95
10. Lubię wrony
11. Nie ma jak u mamy
12. Obiad rodzinny
13. Ułańska fantazja
14. Podchodzą mnie wolne numery
15. Ballada o Kołobrzegu
16. Po prostu wyjeźdź w Bieszczady
17. Bynajmniej
18. Och, Ty w życiu
19. Dziewczyny, bądźcie dla nas dobre na wiosnę
20. Polska miłość
21. Przedostatni walc
22. Moje ulubione drzewo
23. Jeszcze w zielone gramy
Wykonawca: WOJCIECH MŁYNARSKI
Tytuł: ZŁOTA KOLEKCJA - ABSOLUTNIE (2017)
Dystrybutor: POMATON / WARNER MUSIC PL
Premiera - 25.05.2017. ROBIŁ SWOJE...
Poeta, satyryk, dramaturg, scenarzysta, autor tekstów piosenek, librecista, tłumacz, piosenkarz, kompozytor, reżyser, a na dodatek „pszczul”. Od pszczółki, bo taki pracowity i perfekcyjny w każdej z tych ról. Rymotwórstwo piosenkowe (sam siebie nazywał przyzwoitym tekściarzem rzemieślnikiem) ćwiczył w klubie studenckim Hybrydy. Doskonalił w zacnych warszawskich kabaretach Dreszczowiec, U Lopka oraz w kabarecie Dudek. Z wykształcenia filolog, z zamiłowania socjolog, wypracował unikatowy gatunek artystyczny –felieton śpiewany.
„Idea satyry, którą uprawiam – pisał we wstępie do swojej biografii – jest szalenie prosta. Po pierwsze przyświecają mi wzory Hemara, Tuwima, Światopełka Karpińskiego, Jurandota, Minkiewicza, Przybory. Gdy w 89 roku upadła Cenzura, słyszało się głosy, że należy porzucić wszelkie aluzje i niedomówienia i rąbać po imieniu i nazwisku jak obuchem przez łeb”.
Nie przystał jednak do tego zastępu, nie zmienił metaforycznego i aluzyjnego sposobu pisania odwołującego się do wrażliwości i inteligencji swych odbiorców. Jak nikt przed nim – i na razie nie widać, aby miał godnych następców – posiadł umiejętność portretowania rzeczywistości we wszystkich jej aspektach. Do perfekcji opanował umiejętność nawiązywania kontaktu ze swoimi słuchaczami i czytelnikami. Zawsze interesowało go to, by piosenka była formą rozmowy z publicznością.
Tępił fałsz i obłudę, czyniąc z ironii i drwiny ważny element swego artystycznego arsenału. Bywał także zwyczajnie rubaszny, liryczny i sentymentalny. Ba, umiał z piosenki uczynić doświadczalne poletko dla słownego żartu, bezpretensjonalnego dowcipu, zwyczajnej zabawy „językiem polskim”. A tłumaczenia? Brel, Buscaglione, Aznavour, Brassens, Okudżawa, Wysocki? Cóż za translatorskie mistrzostwo.
Z form małych z powodzeniem ewoluował w stronę wielkich librett operowych – Henryk VI na łowach i Kalmora, librett operetkowych i musicalowych, m.in. Cień, Awantura w Recco, Wesołego powszedniego dnia, Nędzy uszczęśliwionej epilog, Jesus Christ Superstar i niezliczonych tekstów piosenek do widowisk estradowych i telewizyjnych, wodewili i filmów. Dla innych, a także dla siebie. Wtedy koncertował, nagrywał, drukował w dziennikach, periodykach i książkach, opowiadał w radiu i telewizji, uświetniał jubileusze cudze i własne.
W jego rymowankach jak w podręczniku historii opisane zostały wszystkie polskie przywary, nasze kryzysy i zakręty polityczne. Jego „Kapturek” nigdy nie zostanie bohaterem dziecięcej bajki, zbyt mało jego zdaniem było i nadal jest szarych „komórek do wynajęcia”. Odpowiedzi na hasło „w co się bawić” nie uzyskał, a jego „walec” ciągle ma coś do wyrównania. Nieprawdaż?