Spis utworów:
Wykonawca: Voo Voo
Tytuł: Samo Voo Voo
Dystrybutor: POMATON / EMI MUSIC PL
Od poprzedniej – „Voo Voo 21” – przekrojowej, jubileuszowej (wieńczącej jubileusz 20-lecia istnienia zespołu), „bogatej”, bo nagranej ze znamienitymi gośćmi (Małgorzatą Walewską, Tomaszem Stańko, Orkiestrą „Aukso” pod dyr. Marka Mosia) minęły już dwa lata. W tym jednak czasie żaden z muzyków Voo Voo nie leniuchował, by wspomnieć tylko płyty Wojtka Waglewskiego z Maćkiem Maleńczukiem, Fiszem i Emade, solowe autorskie projekty Mateusza Pospieszalskiego (EMPE 3) oraz Karima Martusewicza (Karimski Club), upamiętnione także na płytach. Bo Voo Voo to prawdziwy fenomen, za którym się tęskni, na którego premierową muzykę zawsze się czeka. Mimo tego niesłychanego przecież zapracowania wszystkich muzyków wchodzących w skład grupy.
Co dostajemy A.D. 2008?
Powiedziałbym zagadkę... Zupełnie jak sen, o którym na tej płycie śpiewa lider Voo Voo („Komboj”). Zagadka to wciągająca. Nie za bardzo „do lubienia”, bo „bez cukru”... Więc i pewno znacznie bardziej „męska” niż „Męska muzyka” Waglewskich. Nie znaczy to, że „mniej miłosna”... Nie znaczy również, że i nie bardziej samotna. Tak, owego rysu samotności znajdziemy na „Samo Voo Voo” zdumiewająco dużo, niejako wbrew najbardziej optymistycznej zapowiedzi („Dzisiaj jest ładna pogoda”). W tekstach, które dziś stworzył Waglewski, czuje się nadzieję, że „choć się gmatwa, ma się udać i uda się!”, ale i gorycz, smutek nadziei zawiedzionych... Muzycznie zaś to wciąż to samo Voo Voo – stare dobre Voo Voo – natychmiast rozpoznawalne. Tym razem jednak znacznie bardziej proste, piosenkowe i spójne – rock'n'rollowe i rockowe. Płyta zawiera przede wszystkim wiele świetnych, zwartych, riffowych kompozycji, wykonanych z prawdziwą werwą. „Samo Voo Voo” to po prostu pełen dynamiki, oryginalny rock'n'rollowy atak i czyste, klarowne, dość surowe brzmienie. To właściwie zbiór przebojów, ale znów uwaga – takich które nie wpadają w ucho natychmiast, po pierwszym przesłuchaniu... Ale i coś więcej, kilka wolniejszych przystanków – ni to ballad, ni to piosenek folkowych – które z kolei intrygują już od pierwszego wysłuchania i pomagają płytę tę lepiej rozumieć... („Komboj”, „Lan Lerd Lan Drim”, „Nie manipuluj”). Zatem fakt, że zespół, który tak bardzo lubi dialogować z najrozmaitszymi muzykami, a tym razem nagrał płytę sam – w ścisłym czteroosobowym składzie – wydaje się tylko jednym z kluczy interpretacyjnych tytułu... I kto wie, może nawet mniej istotnym... Album promuje singiel „Leszek mi mówił” – Waglewskie oko w stronę drugiej ważnej ikony polskiego rocka, Lecha Janerki, który to lata temu śpiewał, by strzec się dość podejrzanych miejsc. Miejsc bardzo, bardzo samotnych... Premiera singla już we wrześniu 2008! MaciekProliński
Co dostajemy A.D. 2008?
Powiedziałbym zagadkę... Zupełnie jak sen, o którym na tej płycie śpiewa lider Voo Voo („Komboj”). Zagadka to wciągająca. Nie za bardzo „do lubienia”, bo „bez cukru”... Więc i pewno znacznie bardziej „męska” niż „Męska muzyka” Waglewskich. Nie znaczy to, że „mniej miłosna”... Nie znaczy również, że i nie bardziej samotna. Tak, owego rysu samotności znajdziemy na „Samo Voo Voo” zdumiewająco dużo, niejako wbrew najbardziej optymistycznej zapowiedzi („Dzisiaj jest ładna pogoda”). W tekstach, które dziś stworzył Waglewski, czuje się nadzieję, że „choć się gmatwa, ma się udać i uda się!”, ale i gorycz, smutek nadziei zawiedzionych... Muzycznie zaś to wciąż to samo Voo Voo – stare dobre Voo Voo – natychmiast rozpoznawalne. Tym razem jednak znacznie bardziej proste, piosenkowe i spójne – rock'n'rollowe i rockowe. Płyta zawiera przede wszystkim wiele świetnych, zwartych, riffowych kompozycji, wykonanych z prawdziwą werwą. „Samo Voo Voo” to po prostu pełen dynamiki, oryginalny rock'n'rollowy atak i czyste, klarowne, dość surowe brzmienie. To właściwie zbiór przebojów, ale znów uwaga – takich które nie wpadają w ucho natychmiast, po pierwszym przesłuchaniu... Ale i coś więcej, kilka wolniejszych przystanków – ni to ballad, ni to piosenek folkowych – które z kolei intrygują już od pierwszego wysłuchania i pomagają płytę tę lepiej rozumieć... („Komboj”, „Lan Lerd Lan Drim”, „Nie manipuluj”). Zatem fakt, że zespół, który tak bardzo lubi dialogować z najrozmaitszymi muzykami, a tym razem nagrał płytę sam – w ścisłym czteroosobowym składzie – wydaje się tylko jednym z kluczy interpretacyjnych tytułu... I kto wie, może nawet mniej istotnym... Album promuje singiel „Leszek mi mówił” – Waglewskie oko w stronę drugiej ważnej ikony polskiego rocka, Lecha Janerki, który to lata temu śpiewał, by strzec się dość podejrzanych miejsc. Miejsc bardzo, bardzo samotnych... Premiera singla już we wrześniu 2008! MaciekProliński